piątek, 6 kwietnia 2012

LV odc. 3 - Poker face


Disco Line otwiera dzień czwarty szkolenia. Wprawieni w dobry nastrój przystępujemy do nauki, a wiedzy do zdobycia przed nami co nie miara. Dziś dowiemy się o wartościowaniu klientów bo choć każdy klient dla Harrah’s jest tak samo istotny, to dolary co poniektórych mają większą siłę nabywczą niż innych.


Jako, że trudno mówić o guście i wyczuciu stylu w Las Vegas, niemożliwym byłoby ocenienie zawartości portfela klienta po tym co ma na sobie. Prawie 80% mężczyzn i tak chodzi w sandałach, rozpiętej koszuli, ukazując znaczne owłosienie i łańcuchy na szyi. Większość pań natomiast z uśmiechem prezentuje często nazbyt kuse sukienki i skrawki wystających spod nich bikini. Harrah’s znalazł na to rozwiązanie, wymyślił system „total rewards” metkujący swoich klientów. Wydawać by się mogło, że nikt nie będzie chodził chętnie z plastikową plakietką vel karta bankomatowa (na końcu zdjęcie takiej karty) na widoku - nic bardziej mylnego. Klienci sieci kasyn są w stanie przyczepić sobie magnetyczne karty wszędzie byle tylko ujawnić, a raczej pochwalić się, swoim statusem. Na szkoleniu prezentują nam zdjęcia tych najważniejszych z kartami „Seven Stars” - od razu tłumaczę, są to klienci którzy rok rocznie w sieci kasyn zostawiają co najmniej milion dolarów (sto tysięcy "kredytów"). Prowadząca szkolenie uczula nas, że przy takich klientach jeśli uśmiech to tylko 5 i jeśli na coś liczyć, to tylko na wysokie napiwki.

Powiem Wam, że miałam przyjemność natknąć się w mej harrahsowej kelnerskiej karierze na jednego z tych „siedmiogwiazdkowych”. Mężczyzna o urodzie poczciwego dziadka, na oko 70+, pełen wigoru z perlistym uśmiechem na ustach i klapkach havanas oraz kartą "seven stars player" wiszącą na szyi (wśród licznych złotych łańcuchów ważących łącznie nie mniej niż 5 kilo). Mężczyźnie towarzyszyła kobieta, która bez problemu mogłaby być jego wnuczką ale na pewno nią nie była. Harrahs wymagał ode mnie bym jako kelnerka oprócz zapewnienia drinka bawiła gościa rozmową. Sztampowym pytaniem „zagajającym”  jakie korporacja nakazuje zadać w takich sytuacjach jest: ”Ma Pan bardzo ciekawy akcent, czy mogę spytać skąd Pan do nas przyjechał?”. Jest ogólne przeświadczenie, że Amerykanie rozmownym narodem są i przynajmniej w przypadku tego mężczyzny się to potwierdziło. Dziadek odpowiedział, że pochodzi z Teksasu przy czym od razu dodał, że słyszy, że ja też nie jestem tutejsza i jest ciekaw skąd pochodzę. Ja mu na to, że z Polski. I nie - nie będę mówić tych oklepanych dowcipów jacy to amerykanie są głupi, bo nie wiedzą, że Polska jest w Europie: po pierwsze dlatego, że nie uważam że to świadczy o głupocie i przypuszczam, że sama nie potrafiłabym wymienić wszystkich 50 stanów. Po drugie dlatego, że mój "seven stars" wiedział, że jest to kraj w Europie. Zaskoczyło mnie jednak to co zostało powiedziane później.

Polska, więc jesteś z Europy a jak długo zajęła Ci podróż tutaj. Szybka odpowiedz 11 godzin. Na co mężczyzna rzekł krótko „to musisz mieć bardzo dobry samochód”. I to był ten moment tzw. poker face z mojej strony. Do dziś nie wiem czy ten facet posiadający miliony myślał, że jest jakiś most przez ocean, czy może myślał, że istnieje jakiś tunel. Wiem tylko, że odpowiedziałam błyskawicznie - tak jeżdżę Toyotą, wzięłam 100 $ napiwku i odeszłam.

Myślę, że gdyby była to rozmowa egzaminacyjna szkolenia Harrahsa (a zdarzają się sytuacje, że nasz klient to podstawiony pracownik testujący nasze uśmiechy i stopień pomocy) to zaliczyłabym na 5.
CDN…
---
BTW. 
Tak wygląda "najwyższa" karta członkowska wydawana w kasynach Harrah's (znaleziona gdzieś pomiędzy "slotami"):

Część pierwsza tutaj
Część druga tutaj

3 komentarze:

Dziękuję Ci za Twój komentarz, sprawisz mi jeszcze większą przyjemność jeśli się podpiszesz.

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...