niedziela, 8 lipca 2012
A Ty jak dobrze znasz swoją drugą połówkę?
Odpowiedź na to pytanie tylko na pierwszy rzut oka wydaje się oczywista. Ostatnio, jako tłumacz, uczestniczyłam w pewnym przesłuchaniu celem, którego było, nie mnie nie więcej, ustalić czy małżeństwo pewnego bogatego leciwego Turka i atrakcyjnej młodej Polki zostało zawarte z miłości czy może też z innych powodów. Wywiad odbywał się w dusznym pokoiku pewnego warszawskiego urzędu. W spotkaniu wzięły udział 4 osoby: urzędnik zadający pytania, Turek, czyli przesłuchiwany udowadniający szczerość uczuć, którymi darzy małżonkę, ja pośrednik w kanale komunikacyjnym oraz prawnik obserwujący całą rozmowę swym bacznym okiem i słuchający się każdemu słowu wyczulonym uchem.
Przesłuchanie trwało trochę ponad godzinę. Trudno mówić o warunkach zachęcających do rozmowy. Żar lał się z nieba, a pot z siedzącego obok mnie otyłego prawnika. Z biurka oddalonego nie więcej jak o metr dobiegała łamana polszczyzna drobnego Azjaty wziętego w krzyżowy ogień pytań.
Wszystko zaczęło się sztampowym: „za składanie fałszywych zeznań grozi odpowiedzialność karna…”. A później były już tylko pytania, które pozornie do najtrudniejszych nie należały: gdzie się państwo poznali, czym się Pan zajmuje, ale też te trochę bardziej skomplikowane: jakie dobra przywiózł Pan ze sobą do Polski, kiedy po raz ostatni i w jakim celu pojechał Pan do Turcji, czy żona zna członków Pana rodziny, kiedy po raz ostatni odwiedził pan członka rodziny swojej małżonki, czy też: jakie nazwisko nosi siostra Pana żony? Gdy ta część dobiegła końca sprawdziliśmy dokładnie dokument sporządzony przez przesłuchującego urzędnika i opuściliśmy pokój. Teraz przyszła kolej na przesłuchanie małżonki i zadanie jej dokładnie tych samych pytań. Moja rola w całym przedsięwzięciu dobiegła końca.
Wracając do domu rozmyślałam nad skutecznością takiego przesłuchania, a raczej nad kluczem udzielania prawidłowych odpowiedzi. Oraz nad tym jak łatwo można się pomylić. Weźmy na przykład pytanie: kiedy po raz ostatni odwiedzaliście kogoś z jego rodziny? Trybiki zaczynają pracować, analiza sytuacji, padają dwie odpowiedzi. Najpierw jego, później moja. Odpowiedzi nie pokrywają się. Komunikuję ukochanego brak zbieżności, a on mi na to: ”a bo to wszystko zależy, co rozumiesz przez odwiedziliście, pytaj o konkrety”. Proszę bardzo: powiedz mi jak nazywa się moja kuzynka? I widzę, że stara się coś wymyśleć, głód wiedzy bije z jegooczu, coś niby tworzy, ale nijak nie zbliża się do prawdy. W końcu mówi „ej to nie fair, bo przecież ona jest mulatką i ma nazwisko po ojcu”.
Pytania mogłabym mnożyć tym samym wpędzając siebie w lekką depresję. Bo wychodzi na to, że partner nie zna mnie wcale a powodu, dla którego swój cenny czas ze mną spędza miłością nijak nazwać się nie da. Takie stwierdzenie już tylko lawinę nowych pytań mogłoby wywołać. Co nawet kataklizmu w postaci rozpadu związku nie wyklucza.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Święta racja -na niektóre pytania nie jest się w stanie odpowiedzieć, nawet jeśli dotyczyłyby bezpośrednio Ciebie, typu 'o której godzinie jadłaś obiad 16go kwietnia'?:) No ale - jeśli nie wiadomo o co chodzi...:)
OdpowiedzUsuńBardzo fajny post Iza
Patrycja
wow did you draw this?? beautiful!!! Hugs from California! xx,
OdpowiedzUsuńThe Golden Girls