Nastanie
taki moment, gdy już przestaniemy ronić łzy nad wspólnymi fotografiami, zamiast
cyrklem wydłubywać oczy ex ukochanemu, zaczniemy raczej zastanawiać się, jaka
siła skłoniła nas do odwiedzenia przydrożnego fryzjera i obcięcia włosów na
garnek, a w końcu uiszczenia opłaty za coś, co nas bardziej szpeciło niż
zdobiło. Będzie to znak, że tak jak i weteranowi polskiej sceny muzycznej, tak
i nam emocje już opadły i bez problemu możemy uznać znajomość za zakończoną.
Wiele dziewcząt
w tym właśnie momencie zdecyduje się na wdrożenie w życie, rozsądnej niczym
kredytowanie wyjazdów wakacji w Providencie, - maksymy „zostańmy przyjaciółmi”.
Ja jednak radzę zachować zdrowy dystans i ograniczyć się do kurtuazyjnego „Cześć”.
Ponieważ gdy się nad tym głębiej zastanowić, to taka przyjaźń nigdy najlepszym
pomysłem nie będzie. Część z Was zacznie oponować, bo przecież nie
takie rzeczy się zdarzają. Zjawiska pozornie niemożliwe, naukowo
niewytłumaczalne, a jednak dziejące się na naszych oczach będziecie mnożyć.
Posypią się przykłady z dnia codziennego. Wspomnicie o sukcesach tanecznych
Weroniki Grycan, o Amber Goldzkich lokatach w złoto z gwarantowanym
oprocentowaniem 16, 5% w skali roku, spróbujecie przekonać mnie krystaliczną
postawą Michała Tuska i jego posadą w OLT Express, powiecie, że on uczciwość
ma po Tacie, by w końcu spróbować całkowicie zamknąć mi usta stwierdzając, że
Natalia Lesz śpiewać potrafi. Mimo tego, ja pójdę w zaparte i będę twierdzić,
że przyjaźń taka, nie tylko nie jest nam do niczego potrzebna, co więcej bardziej szkodą, niż pożytkiem zakończyć się może.
Marta liczne
nadzieje w zażyłej znajomości z Wojtkiem pokładała. Związek ich bardziej drogą
z wybojami, niż gładką asfaltówką nazwać można, to i nie dziwota, że wspólną
przejażdżkę w rowie oboje zakończyli. Marta widząc, w jakim kierunku cała
relacja zmierza po miesiącach prób zdała sobie sprawę, że niektórych rzeczy
zmienić się jednak nie da i jedyne, co jej pozostaje, to powiedzieć „do widzenia”.
Po ponad pół roku od pożegnania Wojtek coraz częstsze przyjacielskie spotkania
inicjować zaczął. Przy każdym jednym, podkreślając, że to ona go zostawiła i
teraz chociażby uchem i radą służyć mu powinna. Do dziś nie wiadomo, czy to
poczucie winy, czy może uzależnienie od partnera Martę na te spotkania pchało.
Przypuszczać jednak należy, że po dziś dzień przyjacielskim uchem zarówno
przechwałek jak i jęków by słuchała, gdy nie fakt, iż eksprzyjaciel z nową
partnerką na wakacje w góry do jej domku pojechać zapragnął. I choć Marta w swej
przyszłości miejsca dla Wojtkiem nie widziała, to niczym Natalia Siwiec podejrzeniami
o operację nosa, prośbą Wojtka poczuła się dotknięta. W dość wybuchowy
sposób powiedziała mu o swoich wątpliwościach, co do racjonalności jego
pomysłu. On bulwersacji Marty ewidentnie
nie zrozumiał i mianem furiatek i histeryczek ją określił. Jak widać w takich przyjaźniach tylko pieszczotliwego przezwiska dorobić się można.
bo kobieta to takie emocjonalne stworzenie, które działa autodestrukcyjnie.
OdpowiedzUsuńK