środa, 30 maja 2012

Kobiety biją na Euro


W codziennych relacjach tylko kompromis może zapewnić pełnię szczęścia. Słowa te niczym ryk wuwuzeli dotrą nawet do najdalej oddalonych, żeńskich uszu. A wraz z trwającym „euromiksem nudy2012” i „futboloposuchy” słowo kompromis będzie nabierać coraz to nowszego znaczenia.
I właśnie dlatego, że większość z pań, u których w CV w rubryce zainteresowania, wpisu „piłka nożna” nie znajdziemy, starać się będzie wymigać od obowiązku aktywnego towarzyszenia swemu mężczyźnie – gorliwemu kibicowi, to ja jednak radzę, zawczasu swoją decyzję przemyśleć i dokonać drobnej kalkulacji.

Rok temu, po naciskach zewnętrznych, na Woodstock przyszło mi jechać. Daleko było mi do zachwytu pomysłem wyjazdu. Ukochanego, do stricte męskiej wyprawy przekonać próbowałam, a i nawet w ramach negocjacji, kanapki na 7-godzinną drogę dla każdego z jej uczestników, gotowa byłam przygotować. Wszystko, byleby tylko swoich wyobrażeń o brudstocku z rzeczywistością nie konfrontować. Niestety, w ostateczności zostałam przyparta do muru i zwyczajnie do wyjazdu zmuszona. Rzeczywistość od wyobrażeń daleka nie była, a całą zeszłoroczną wyprawę do Kostrzyna, oznaczyłabym etykietą - „moje prywatne piekło”. Niezadowolenia z mojej obecności na brudnym polu namiotowym oraz brakiem dostępu do wody nie zamierzałam ukrywać. Nader chętnie utyskiwałam ukochanemu na wszelkie niedogodności, na które mnie skazał. Finał tego był taki, że po powrocie, na atrakcje, na które ukochany „czasu” nigdy nie miał, czas znaleźć jemu się udało, a i do podobnych wyjazdów, na które ochoty nie mam, przestałam być zmuszana.      
Myśląc o wydarzeniach roku poprzedniego, na Euro w skrytości ducha się cieszę. Bo w tym roku na teatralne lato w mieście mam ogromną ochotę. Jeżeli więc ceną, za mą dwu miesięczną kulturalną zachciankę, ma być dwu i pół tygodniowa euronuda, to jestem ją gotowa zapłacić. Mam tylko nadzieję, że dogrywka w postaci napiwku, w żaden z moich meczowych rachunków, zawczasu nie będzie wliczona.
I choć słowa premiera, że: „nikt, kto przyjedzie na mistrzostwa, w żaden sposób nie będzie zagrożony” można nazwać jego kolejną gwarancją bez pokrycia, to ja, rzeczywiście cierpieć nie zamierzam.  Sama się o swój euro kompromis postaram i przez mistrzostwa przebrnę, by tuż po nich swoją nagrodę za wytrwałość odebrać. Wszystkim zmartwionym radzę zrobić to samo. 

1 komentarz:

  1. Kto by pomyslał, że nasza polska druzyna może zapewnić emocje na równi z teatralnym latem w mieście :D
    Jakims wielkim fanem piłki nożnej nie jestem, wyniki sledze zazwyczaj w radiu, ale wczorajszy mecz obejrzałam z przyjemnością. A nawet z nutką ekscytacji :)W zasadzie z nutą, dużą nutą !
    Buziole J.

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję Ci za Twój komentarz, sprawisz mi jeszcze większą przyjemność jeśli się podpiszesz.

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...